wycie tramwaju
odbija się echem od gwiazd
stalowy nieboskłon chyli się ku asfaltowi
podeptanemu tysiącem brudnych sumień.
mojego wśród nich nie ma - uleciało gdzieś
wywierciwszy sobie otwór w moim ramieniu.
zapomniało tylko odciąć pepowinę
wlokło mnie potem na tym matczynym sznurze
przez kilometry zwątpień.
ale to nic, nie szkodzi już
przecież każde pisklę wylatuje kiedyś z gniazda -
- i ja bez mojego sumienia muszę żyć,
jak matka bez dorosłego dziecka.
może spotkam je kiedyś, przypadkiem
poprosi mnie o ogień gdzieś na ulicy
spojrzy mi w oczy i pozna mnie
zaciągając się papierosem mruknie
"no tak, to ty".
pójdziemy wtedy do łóżka
i może w akcie kazirodczej miłości
stworzymy razem coś pięknego.
20.IV.2009.
05:23
środa, 23 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz