piątek, 11 marca 2011

XLVIII.

światło w moich oczach zgasło już dawno
tak ciężko kładą się
powieki na horyzoncie.

gdzieś daleko słyszę Cię.
w środku, głęboko
zatopiony mam cierń.
powolne bicie Twojego serca bulgocze mi w trzewiach
zdaje mi się
że dopiero teraz wiem o Tobie
jakbyś zawsze był gdzieś tu
ale oślepiające słońce
wsączyło jad w źrenice, pomiędzy myśli.

podróżuję tak bezwolnie, bez świadomości
wołam uczucia - moich towarzyszy
byli tu ze mną już kiedyś, przecież.
jeden z nich
pokazywał mi coś palcem
co - już nie pamiętam
to było lata temu
ciemna sylwetka majaczy pośród snów
czy to możliwe, byś to był Ty?

w sobie, gdzieś w dole
zachowałam to wspomnienie.
było kiedyś świeże, tak delikatne
jego płatki pachniały bzem i czułością,
rozwierały się jak nocny kwiat
rozsiewając wokół pył i sen
magiczny proszek na ból i zwątpienie.

obudziłam się wczoraj
i poczułam cichą obecność
coś drzemało głęboko, oddychało z tą lekkością
jak wtedy, gdy czas usypia rzeczywistość.
myślę, że stałeś tam - gdzieś przy oknie może
albo przy łóżku
lub też wsunąłeś się pomiędzy mnie,
ciszę i prześcieradło.

znów poczułam bez, tak blisko i mocno.

odnajdę cię i zawieszę na łańcuszku
lżejszy jesteś przecież
od samotności.


18.V.2009.
05:12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz